Przejdź do zawartości

Strona:Klemens Junosza - Za mgłą.djvu/13

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
— 7 —

wanie, pan Topaz dał do zrozumienia, że go taki tytuł trochę obraża.
— A to z jakiego powodu?
— Znalazł powód. Powiedział, że wyraz odnowienie może się stosować tylko do starzyzny, a przecież ani on sam, ani jego przodkowie nigdy nic wspólnego ze starzyzną nie mieli. Co innego starożytność, to jest przedmiot szlachetny, rzecz w stylu i w modzie. Zabytki jej można restaurować, konserwować, ale nigdy odnawiać. Jegomość, który wzniósł źle przyjęty toast, palnął drugą mówkę i oświadczył w niej, że właśnie restaurowanie antyków miał na myśli, a wyrazu odnowiciel użył jedynie dlatego, że nie lubi łaciny. Załagodziło się jakoś. Tymczasem architekt robił anszlag, po całych dniach liczył. Działo się to u mnie w domu. Nareszcie skończył i ogólna suma przeraziła zapalonego starożytnika. Od razu wyrzekł się wszystkich projektów.
— Za drogo wypadło?
— Tak. Powiedział, że jest obywatelskim obowiązkiem kochać starożytności, że to uczucie wrodzone, że można nawet do tego sentymentu trochę dopłacać, ale wkładać znaczny kapitał w taki interes, to jest głupstwo.
— A cóż się stało z Królówką i jej dziedzicem?
— Licytacya w pierwszym terminie do skutku nie przyszła, właściciel ułożył się z wie-