Strona:Klemens Junosza - Z antropologii wiejskiej (nowa serya).djvu/91

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

być wasz — a że ja wiem że on będzie wasz, chcę mieć pierwszeństwo do kupna.
— Ciekawość!
— Obaczycie. Wy mnie sprzedacie ten las, bo co chłopom po lesie? Widział kto żeby chłopy las mieli? żeby marnowali tyle gruntu na głupie sosny i chojaki! Po co? na co? Czy takiego chojaka można omłócić?
— Juści że nie.
— A widzicie; jak się las wytnie to się weźmie pieniądze za drzewo. To jest pierwszy interes. Potem pozbiera się wierzchołki i gałęzie na opał. To jest drugi interes. Potem powyjmuje się pieńki, takie smolne, bardzo fajn na drzazgi. To jest trzeci interes — ale te wszystkie trzy interesy, to jeszcze nie jest cały interes — tylko dopiero początek.
— Jaki początek, skoro z lasem koniec?
— Ha! ha! a ziemia?! nie rachujecie ziemi?
— Juści prawda, ziemia....
— Ale jaka ziemia! to nie ziemia, moi kochani gospodarze, to nie ziemia, na moje sumienie, ale nowina, fajn nowina! najlepszy gatunek. Co się na niej nie urodzi?
— Proso.
— Proso! aj proso!.. żebym ja miał takie szczęście jakie proso na nowinie może być. Ha! ha! a jaki owies!
— Wiadomo że na nowinie wszystko będzie.
— Co to gadać, jest interes jak złoto.
— Ma się wiedzieć — aby jeno był las, tymczasem go nie ma.
— Słuchaj-no Florek, — odezwał się Mendel, — chcesz wiedzieć gdzie jest wasz las? Skocz na wieś, zawołaj kilku gospodarzy, to ja wam zaraz pokażę, gdzie biednowolskie chłopy mają las.
Nie długo trzeba było czekać na zaproszonych, Florek biegł od chałupy do chałupy i wołał: — a idźta żywo do karcz-