Strona:Klemens Junosza - Z antropologii wiejskiej (nowa serya).djvu/213

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

się kazali nazywać, to ja myślę, że i do tej pory byli prawdziwy...
— Nie rozumiesz. Piotr po to chodził po świecie, żeby odnaleźć, a raczej żeby dowiedzieć się czego o twoich rodzicach.
— Matusia tu w Biednowoli umarła...
— I ojciec także umarł.
— Nie znałem nigdy ojca.
— Ba! niewiadomo było nawet jak na cię wołać. Wiedzże teraz, że się nazywasz Jan Budnik.
— Budnik?
— Czemuż się dziwisz? Tak się nazywał twój ojciec, więc i ty także. Za dusze rodziców módl się, a Piotra uważaj za swego dziadka i opiekuna, szanuj go, kochaj, a jak na człowieka wyrośniesz, pamiętaj o jego starości. On ciebie, gdy niemowlęciem byłeś przygarnął, on opiekę ci dał... więc też odpłać mu te trudy, gdy wiek go zmoże....
Wiadomość o rodzicach nie bardzo chłopca zajęła, nie cieszył się też szczególnie i z tego, że Piotr jest jego rzeczywistym dziadkiem. Cóż za różnica? wszak i dotychczas dziadkiem był... i zawsze dobrym jednakowo.
Pogawędziwszy jeszcze trochę, Piotr do odejścia się zabrał i prosił księdza, aby na jakie trzy dni Jasia od zajęć uwolnił.
— Dobrze, dobrze, — odrzekł kanonik, — nacieszcie się razem, niech sobie chłopak odpocznie...
We dwie godziny później, już Piotr z Jasiem płynęli po rzece.
Jasno świeciło słońce wiosenne, ptaszki uganiały się w powietrzu, pokrzykiwali oracze na woły.
Piotr spytał chłopca: