Strona:Klemens Junosza - Z antropologii wiejskiej (nowa serya).djvu/188

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

— Gadaj-no po ludzku... co to znaczy: przy waszych rządach? jakież tu rządy we wsi są, mój Florku? Któż tu rządca według twego pomiarkowania?
— Ha! albo ich mało?
— Ale gdzie? kto?
— I wy rządca i insi też rządcami chcą być...
— Nie rządzę ja tu niczem i nie wiem gdzie ci drudzy rządziciele są.
— O Janie! co tu dużo gadać. Jak skoro we wsi jaka kwestya, albo potrzeba, albo co takiego, to sami starzy gospodarze gadają, sami radzą — a jak uradzą, to akurat tak jak z onym lasem...
— Sami starzy?
— A juści, sami swoim rozumem rządzą, a młodszych do głosu niedopuszczają. Powiadają: „tak padło i tak będzie“.
— Widzisz jakoś zełgał, — rzekł Stępor, — przecież ty młodszy od nas? Tak czy nie?
— No juścić że młodszy.
— I już ze trzy pacierze gadasz, a my starzy gospodarze siedzimy i słuchamy. Nikt ci gęby nie zamurował.
— Ja też jeszcze wszystkiego nie powiedziałem — choć niby to słuchacie.
— Ano, gadaj, gadaj. Powiedz wszystko co jeno wiesz. Obaczymy jaki z ciebie mądrala!
— Co nie mam gadać? Powiem. Myślicie, że się was boję? Po prawdzie to i czas już powiedzieć. Strasznie wy w swój rozum dufacie, starzy gospodarze i nami młodymi zanadto pomiatacie. Tymczasem my też swoje pomiarkowanie mamy i lepsze od waszego.
— Oho!
— A ma się wiedzieć, jako że dziś inszy czas jest i inszego obrotu trzeba w każdym interesie... a nie po dawnemu, po dziadowsku.