Strona:Klemens Junosza - Wybór pism Tom VII.djvu/63

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

O sancta simplicitas! Co znaczy: o łatwowierny księże! Czuję już, że i ciebie złapano na pięknie brzmiące słówka, że do ich obozu należysz.
— Nie wiem, do czego te słowa zmierzają.
Usque ad finem. Co znaczy: po łyżeczce do skutku. Ciągle powtarzać będę, że to jest głupstwo, a w skutku będzie opłakanem... Jeszcze kiedyś wspomnicie moje słowa i powiecie: sunt lacrimae. Co znaczy: pan Onufry miał słuszność.
— Ale mówże, człowieku, o co idzie, bez przysłów i cytat, gdyż dogadać się z tobą niepodobna!
— Dobrze, będę mówił bez przysłów: sine ira et studio. Zapewne słyszałeś ksiądz dobrodziej, że sędzic powrócił z zagranicy do domu.
— Wiem, wiem.
— Tem lepiej. Mnie bo on zawsze wydawał się trochę nie tego, ale teraz widzę, że ma na czysto jakąś aberratio mentalis. Co znaczy: małego zajączka we łbie.
— Dajżeż pan pokój, toż to człowiek wykształcony, rozumny.
— Gdzie tam ksiądz dobrodziej ten rozum widzi, to nescio. Co znaczy: jestem jak tabaka w rogu...
— Daj Boże, żebyśmy mieli więcej takiej młodzieży.
— Chyba ze względu na wesela ksiądz tak mówisz, nuptiarum causa, bo do tego, jak uważam, inklinacyi mu nie brak... w Zielonce panna o nim tylko myśli, a że „ona piękna, a on młody, więc weselne będą gody”.
— Co też pan mówisz!