Strona:Klemens Junosza - Wyścig dystansowy.djvu/79

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
Ewa.

No, no — cóż takiego, siostro?

Sabina.

W jakich barwach nasz Pucio wystąpi do turnieju?

Ewa.

Czy to koniecznie w barwach?

Atanazy.

Ano, trzeba mu, od czasu do czasu, uszyć jaką szarfę. U panny Sabiny — o ile mi wiadomo — fatałachów nie brak, z dawniejszych czasów zwłaszcza, jest tego zapewne pełna skrzynia.

Sabina (z oburzeniem).

Z dawniejszych czasów! proszę! może jeszcze z przed potopu! Ale mniejsza już o to. Nie będę rozprawiała z panem Atanazym... zaszlibyśmy może za daleko... Przedewszystkiem nasz drogi Pucio... jakie kolory ma nosić?

Ewa.

Sądzę, kochaneczko, że to wszystko jedno. Trzeba wybrać jaki wyraźny kolor... Ponsowy na przykład.

Sabina.

A! nie, nie... przecież idzie też i o symbol.

Atanazy.

Jeżeli tak... to możnaby mu dać, od czasu do czasu, kolor tabaczkowy.