Strona:Klemens Junosza - Wyścig dystansowy.djvu/55

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

i żebyśmy sobie trochę pogadali — to trzecie; a jeżeli ja chcę od was jeszcze czego czwartego, to niech moje wrogi nogi połamią...

Jacek.

Dyć, Kasiu, Uszer bardzo pięknie przemawia.

Katarzyna.

Zdrajce oni są i zawdy im dowierzać nie można.

Uszer.

Śliczne słowo Kasia powiedziała. Niema gorsze zdrajce na świecie, jak kobiety.

Katarzyna.

O! ja przecie mówię o żydach.

Uszer.

Fe!... żydy to najlepszy naród...

Jacek.

A jakże!... Niech-no Uszer gada, co ma gadać, bo jeszcze kogo licho przyniesie.

Uszer.

Dziedzic dostał w prezencie od swojego stryjaszka bardzo fajn angielskiego konia, co się nazywa podobno „Wielki Szelma.“

Jacek.

Nie „Wielki Szelma,“ jeno „Wielki Szloma.“

Uszer.

Fe! co Jacek takie paskudztwo mówi!... Wielki Szloma jest kupiec, a koń nazywa się Wielki Szelma.