Strona:Klemens Junosza - Wyścig dystansowy.djvu/40

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

kuń, chudy kuń, żeby nie dźwigał dużo mięsa. Owszem, ja i takiego znajdę. Już mam — nie jest bardzo młody, ale ma wielki fajer. Jak idzie, to w nim cała muzyka gra; ma maleńki feler na jedno oko, ale to nic nie szkodzi... nie będzie czytał gazet, tylko ma lecieć po nagrodę. Nu, jakże, proszę pana, czy mam kupić tego cuganta?

Atanazy.

Nie, nie. Idź-no i kaź tu przynieść wagę.

Uszer.

Bezmian?

Atanazy (wskazując na Karola).

Pana zważymy. Niech przyniosą wagę dziesiętną.

Uszer (n. s.).

Na co jego ważyć?! Na majątek on mało waży, a na mięso wcale nie jest towar. (Wychodzi).

SCENA IX.
Ciż — później Uszer, Sałacki, dwaj parobcy.
Atanazy.

Od czasu do czasu zapalam się do tej myśli — jedziemy, pobijemy, bierzemy nagrodę i pannę. Na żyda niema co liczyć. Bierz „Wielkiego Szlema,“ trenuj go i zdobywaj nagrodę...