Strona:Klemens Junosza - Wyścig dystansowy.djvu/23

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
Atanazy.

Pierwsze słyszę.

Sabina.

Przecież sam pan powiedziałeś przed chwilą, że go nie odrzucono.

Atanazy.

To prawda.

Ewa.

A więc przyjęto!

Atanazy.

Doskonała starka! (Nalewa kieliszek i wychyla). Że nie odrzucono, to prawda, ale żeby przyjęto, to znowuż nieprawda.

Sabina.

Wie pan, że niegodziwie jest dręczyć niepewnością dwie ciotki, dwie kobiety, szczerze kochające swego siostrzeńca. Rozumie pan chyba...

Atanazy.

Od czasu do czasu rozumiem, i mówię ogólnie, że go ani przyjęto, ani nie przyjęto. Panna powiedziała ni tak, ni owak. Od czasu do czasu, lepsza taka odpowiedź, aniżeli formalna odprawa. Nadzieja nie stracona. Zresztą on sam idzie, to opowie dokładnie, jak było...