Strona:Klemens Junosza - Wnuczek i inne nowelle i obrazki.djvu/118

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
— 112 —

matka, on i ta, która tak dobrze wszystkie szczegóły pamięta. Rozmowa była ogólna, ojciec się śmiał i opowiadał różne nowinki, matka nalewała herbatę, on nic nie mówił, patrzył na obraz wiszący na ścianie i myślał o czem? To jego tajemnica.
Wtem, w przedpokoju dał się słyszeć dzwonek.
— Któżby o tej porze? — spytała matka — gości nie spodziewam się.
— Może Weronika.
Ojcieć pośpieszył otworzyć.
— List — rzekł, wracając po chwili.
— List? Szczególna rzecz.
W istocie szczególna. W tym domu bardzo rzadko odbierano listy. Chyba z poczty miejskiej bilet z powinszowaniem imienin, zaprosiny na ślub lub pogrzeb...
— Skądże? — spytała matka.
— Nie mogę dojść — odrzekł ojciec, przyglądając się uważnie pieczątkom pocztowym, — nieczytelne odbicie, wagon pocztowy czy coś podobnego.
— Otwórz-że prędzej, bo jestem bardzo ciekawa.
— Zaraz, pismo to nie jest mi obce — mówił rozrywając kopertę, — ach! poznaję, to od Marcelego!
— Poczciwy! pewnie się dowiedział, że Teofilka zamąż idzie i przysyła życzenia. Pomimo, że Weronisia go nie lubi, ja zawsze powiadam,