Strona:Klemens Junosza - Willa pana regenta.djvu/93

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Według regestru pomiarowego, ma ta Europa włók jedenaście, z czego po odtrąceniu na drogi, place pod budowlami, nieużytki i tak zwany las, jest niecałe siedem włók ziemi ornej, plus kawałek łąki nad rzeką. Piękna fortuna, prawda?
— Niewielka...
— Ale są w niej i dochody stałe; właśnie zbliżamy się do nich. Patrz pan: oto młyn, doskonały, jak w tej chwili; nie brakuje mu nic, oprócz wody, ale niech-no przyjdzie wiosna, woda się znajdzie, i to w takiej obfitości, że aż się wszystkie drogi, do młyna prowadzące, pod nią schowają. Oczywiście wtenczas młynowi nic nie brakuje — tylko interesantów ze zbożem do mielenia.
Pan Feliks się skrzywił.
— Mój panie Bolesławie, powiedz, dlaczego szydzisz tak z tego kawałka ziemi, z którego bądź co bądź matka twoja...
— Mylisz się pan, ja bynajmniej nie szydzę; ja właśnie chcę uwydatnić tym sposobem cały ogrom jej pracy... Nikt tej kobiety więcej nie kocha i nie czci nade mnie. Spojrzyj pan dokoła, jaka tu ziemia uboga, ile trudów wymaga, a przecież matka te trudy podjęła, najpiękniejsze lata życia wśród nich zmarnowała, obowiązki swe spełniła najzaszczytniej sama, bez żadnej pomocy... i wierz, panie Feliksie, nie słyszałem nigdy w życiu, żeby kiedykolwiek mówiła o emancypacyi. Patrz pan uważnie na to pole, na prawo... Temu lat dziesięć był to nieużyteczny zupełnie grunt