Strona:Klemens Junosza - Wilki i inne szkice i obrazki.djvu/320

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
310
KLEMENS JUNOSZA
. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .

Odjechaliśmy.
Wypoczęte konie, parskając wesoło, ciągnęły raźnie bryczkę po piasczystym gościńcu; towarzysze moi, rozmarzeni starém winem, drzémali, a ja spoglądałem dokoła, o ile cienie nocy letniéj pozwalały na to... Nad smutną, lesistą okolicą Podlasia świeciły gwiazdy, z nad moczarów i łąk mgła w fantastycznych kształtach unosiła się ku górze.
Zdawało mi się, że w téj mgle niewyraźnéj, białawéj, widzę poważną postać Froima, widzę jego siwą brodę rozwiewającą się szeroko, jego wychudłą rękę wzniesioną do góry, i że w tchnieniu wiatru dolatuje mnie suchy głos starca...