Strona:Klemens Junosza - Wilki i inne szkice i obrazki.djvu/26

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
16
KLEMENS JUNOSZA
. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .

mój przyjaciel przywiezie pieniądze, termin spadnie, a ja nie będę potrzebował licytować Anielci...
Stanąłem.
Zdjąłem strzelbę z ramienia, wycelowałom w najbliższą sosnę.
— Aj waj! — wrzasnął Fajn — co pan robi?
— Wilk!... — szepnąłem tajemniczo.
Rozległ się wystrzał jeden, potém drugi.
— W nogi! — wrzasnąłem, aż się echo rozległo.
Fajn dobył ostatku sił. Trzeba przyznać, że pod wpływem strachu biegł jak zając, zapomniał o wielkim brzuchu, o felerze swoim, biegł jak szalony, dopóki nie padł ze zmęczenia.
Bohater mój legł nad brzegiem strumyka, pod krzakiem leszczyny, oddychał ciężko, twarz miał podrapaną, skutkiem przedzierania się przez splątane gałązki i krzaki.
Żal mi się żyda zrobiło.
— Panie Fajn — rzekłem — już tu jesteśmy bezpieczni... Zabiłem dwoma strzałami trzy wilki, pięć uciekło przed nami, a przed resztą myśmy uciekli... teraz leż pan spokojnie i próbuj odpocząć...
— Aj, aj, panie kimorniku, pan ratowałeś moje życie, ja będę wdzięczny, ja się potrafię znać na rzeczy, ja... ja dam panu, co pan zechce, ja panu robotę nastręczę... Oj!... żebyś pan wiedział, jak mnie kole serca pika!
— Uspokój że się pan.
— Jak pan myśli, panie kimorniku?... ja teraz pewnie będę miał całe dwa felery w wątrobe?...
— Nie, — czasem od takiego zmęczenia wątroba się kurczy i feler całkiem ginie.
— Ale ze strachu, to może, nie w złe godzine powiedziéć, żółć pęknąć?...
— Nie lękaj się pan — i żółci nic nie będzie, ja mam tu lekarstwo...