Strona:Klemens Junosza - Wilki i inne szkice i obrazki.djvu/125

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
TAJEMNICZY CZŁOWIEK.
115
. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .

— I cóż pani Maciejowa każe z tém zrobić?
Baba zrobiła wielkie oczy.
— Co ja każę? gdzież ja mam takiemu porządnemu panu co kazać? ja tylko proszę, po somsiedzku i przez urazy, żeby mi pan te nabożne książki poładował. Gdzie trzeba skórkę dać, gdzie papierem załatać, jak wiadomo, przecież to panu nie pierwszyzna koło tego chodzić.
— Kochana pani Maciejowa, kiedyż ja tego nie potrafię...
— Pewnie się pan o zapłatę boi?! Ho, mój panie, chociaż ja prosta szlachcianka, alebym jeszcze inną dziedziczkę kupiła, z całym kramem. Niech się pan nie boi, zapłacę ja co się będzie należało, boć to przecie książki nie na zabawę, tylko dla chwały Bożéj.
— Dobrze to jest, ale powiadam pani, że ja tego nie umiem, nigdym się tém nie trudnił, jak żyję ani jednéj książki nie oprawiłem...
Baba powstała z godnością, wyprostowała się z wyrazem obrażonéj dumy...
— Cóż to? proszę pana za kpiny z ludzi? ja proszę jak kogo dobrego, grzecznie, przez urazy, po ludzku, a pan kpi ze mnie, jak z jakiego zapozwoleniem dzieciaka! Dla czego mi pan nie ma naładować książki, kiedy pan od tego majster?! Jak kto umie nowe robić, to powinien i stare ładować. Toż nowa moda! Jak u szewca kupię ciżmy, to jak się podrą, to on i podzeluje i łatkę przyczepi. Pan tak samo powinien, bo takie jest majsterskie prawo: zrobić, a jak się popsuje naładować! Ja téż nie dzisiejsza i po świecie bywałam. Mnie tu panie każdy mały dzieciak zna i wie co ja za osoba jestem!
— Moja pani, dajże mi święty pokój i odczep się odemnie...
— Tak... to! odczep się pani! odczep się pani, ha! skoro tak, to dobrze; ja się odczepię, ale swego nie da-