Strona:Klemens Junosza - Syzyf.pdf/54

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

dzieci. Pani Marya zmieniła się dużo, wyszczuplała i pobladła, a matka pana Jana, którą od czasu przyjścia na świat Józia, wszyscy nie inaczej niż babcią nazywali, niedomagała coraz częściej. Sam doktór wszczynał nieraz kwestyę kuracyi, ale go ni tem, ni owem zbywano.
Panna Gracya od roku zamieszkała w Stawiskach. Brat namawiał ją, by nadal przy nim została.
— Czy ci tu źle? — mówił — jesteś niezależna gospodyni w swoim domu, boć ja nie rozdzielam, i co moje uważam za twoje, czego więc szukasz?
Odpowiedziała mu kategorycznie na te pytania:
— Jest mi tu źle, właśnie dlatego, że jestem samodzielną gospodynią, a na gospodarstwie domowem nie znam się i nie lubię go. Gram niezgorzej i, jako, tako umiem uczyć dzieci, ten rodzaj pracy jest dla mnie odpowiedni i oddawać mu się powinnam. Dlaczego masz mieć lichą gospodynię, kiedy możesz mieć dobrą?
— Więc mnie chcesz koniecznie opuścić?
— Naturalnie. Opuszczę twój dom,