Strona:Klemens Junosza - Syzyf.pdf/36

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

mieniu trzech do czterech mil. Gdybym był poetą, napisałbym epopeję o rumianku.
Marynia roześmiała się.
— Niech pani to bierze zupełnie na seryo — rzekł doktór, — mówię szczerze: poświęcenie, ofiara, zaparcie się siebie nietylko w poematach istnieją. W życiu jest ich mnóstwo; tylko trzeba je umieć widzieć, a ja mam do tego stokroć więcej sposobności, niż kto inny.
— Nie wiedziałem, że jesteś poetą, doktorze — rzekł pan Jan.
— Chyba poetą od pisania... recept, ale swoją drogą ja poezyę rozumiem i czuję, a widzę ją najczęściej tam, gdzieby nikt nie domyślił się jej istnienia, widzę ją w najpowszedniejszej prozie życia. Może to opaczne widzenie, ale ja takie mam i już się nie przerobię. Mnie się zdaje, że matka wyrobnica, która zastawia ostatnią poduszkę z pod głowy, aby chore dziecko ratować; że drwal, pracujący dwanaście godzin na mrozie, ażeby kupić chleba rodzinie, to poematy piękniejsze daleko i wznioślejsze, aniżeli owe romanse salonowe przy dźwiękach muzyki, w rytmicznych taktach walca... Pierwsze poruszają we mnie serce, drugie sprawiają ból głowy i rozstrojenie