Strona:Klemens Junosza - Syzyf.pdf/210

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

— W sporze. Cztery panie, a ja sam jeden, nie dziw więc, że jestem przegłosowany. Bronię się, jak mogę, lecz siła złego na jednego, powiada przysłowie...
— Dziękujemy za komplement, kochany braciszku — odezwała się panna Gracya. — Dowiedziałyśmy się przynajmniej z twojej łaski, że kilka kobiet, to jest siła złego, ciekawam, cobyś powiedział o kilkunastu, lub kilkudziesięciu.
— Ależ ja ani o jednej tak nie powiadam, źle zostałem zrozumiany...
— Racya — rzekła wdówka, — ponieważ jest nas tu cztery, więc każda, według ścisłego podziału, znaczy tyle, co szesnasta część złego.
— A pani! — zaprotestował doktór, — tak opacznie słów moich tłómaczyć się nie godzi... Jabym tak miał myśleć, ja! taki przyjaciel kobiet, taki ich wielbiciel, taki...
— Wszystkie pan uwielbiasz?! — spytała wdówka z uśmiechem.
— Pani — rzekł, — nie ma na świecie człowieka, któryby kobiet nie wielbił. Każdy ma lub miał matkę, siostry, które kochał i był przez nie nawzajem kochany; każdy lub prawie każdy miał... Zaciął się i nie dokończył... wyręczyła go siostra.