Strona:Klemens Junosza - Syzyf.pdf/189

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

nie szczędził — i tak owi dwaj, pozornie wrogowie, usiłujący nibyto kopać dołki jeden pod drugim, nie znoszący się jakoby, w miasteczku godzili się, jak rodzeni bracia i dzielili zyskami ze Stawisk w najprzykładniejszej harmonii. Wprawdzie z Sakłakowskim kłopot minął, suma była zapłacona, w hypotece miejsce niecierpliwego wierzyciela zajął Maneles, który miał zupełnie inny temperament i z góry oświadczył, że nie będzie wymagał przez dłuższy czas kapitału, zadowoli się procentem, a jeżeli i na procent gotówki nie będzie, to poprzestanie na wekslu, zwyczajnym rewersie, czy jakimkolwiek świstku papieru, dla podstawy do obrachunku, dla porządku.
W ogóle, ten Maneles lubił mieć wszystko na piśmie; po za tem okazywał wielką życzliwość, bezinteresowność i obojętność na własne nawet interesa. Do rady był jedyny.
— Proszę pana — mówił raz do pana Jana, — niech pan mnie posłucha, ja panu dobrze radzę i dobrze życzę. Pan potrzebuje mieć pachciarza, nie tyle może dla dochodów, ile dla wyręczenia w interesach. Pan ma przy gospodarstwie dużo zajęcia, brak panu czasu na jeżdżenie, na kramarze-