Strona:Klemens Junosza - Syzyf.pdf/170

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

ża sprzedawać nie potrzebujesz, więc zapewne była mowa o zdrowiu. On rzeczywiście jest chory, ma marasmę, z wieku; nie sądzę, żebyś mu pan mógł co na to poradzić, bo na starość lekarstwa nie ma, chociaż, powiem panu pod wielkim sekretem, że ja studyowałem i ten przedmiot, i zdaje mi się, że jestem na drodze do bardzo ciekawych odkryć, których wszakże przed czasem publikować nie chcę. Okaże się to później, po przeprowadzeniu doświadczeń na starych i zupełnie zniedołężniałych zwierzętach.
— Ja rozmawiałem z Menelesem o pewnych kwestyach ogólniejszej natury, powszechnym prawie upadku ekonomicznym, o braku kredytu, o...
— A więc o epidemii. Że jest ona, to fakt, jest w powietrzu, w czasie. Epidemia, jak słusznie powiedziałem. Jednostki silniejsze, zahartowane, bardziej odporne, wychodzą z tego obronną ręką, słabsze giną. Wiadomo panu bardzo dobrze, iż tak się dzieje.
— Otóż chodzi o to, czy nie ma rady, czy nie może dziać się inaczej?
Pan Karol zrobił minę bardzo poważną.