Strona:Klemens Junosza - Syzyf.pdf/166

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

— Jaki bat znowuż?
— Nie z konopi, panie doktorze, ten bat, ani z rzemieni. On ukręcony jest wcale z czego innego. Z honoru on jest, z żony, z dzieci, z przywiązania, ze wszystkich nici, które są we krwi moczone i z serca wydarte. Ten bat okropnie jest bolący, strasznie bolący.
— Mocno on bije — dodał po chwili namysłu — bardzo mocno. Jest on bat, ale jest także i sprężyna... porusza ona wielu ludzi, panie doktorze, i wiele interesów na świecie. Dużoby o tem można powiedzieć, ale na co? Nie odmienimy tego, co jest, bo nie mamy na to dość mocy.
— Smutne rzeczy powiadasz, panie Maneles.
— I to jest prawda — smutne, bo na świecie mało wesołości... więcej zasiał Pan Bóg płaczu i jęków, aniżeli śmiechu, i przez to żniwo płaczu bogatsze jest, niż żniwo radości... Pójdę ja już, panie, do domu — dać wypoczynek starym kościom; pan obiecał, że to lekarstwo, które mam zażyć, da mi sen...
— O, niezawodnie!
— To ja panu doktorowi bardzo dziękuję. Od siwej głowy sen ucieka, a prze-