Strona:Klemens Junosza - Syzyf.pdf/109

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

— Ale właśnie, jak mię zobaczył, to stanął i powiada, niedowiarek, że tu ma być pojutrze. Pytał, czy pan dziedzic będzie w domu.
— I cóż mu Muchowicz powiedział?
— Żeby mu ręce połamało... rzekłem, że nie wiem. Prorok nie jestem, dziś pan dziedzic jest, to wiem. Mówił, że interes ma i chciał, żeby pan dziedzic dał mu znać, czy pan dziedzic jeszcze jest w chęci jakiegoś interesu. Tyle chciał, rzekłem mu, żeby kark skręcił na drodze i obiecałem, że panu dziedzicowi powiem.
— Dobrze; trzeba, żeby Muchowicz, jutro rano sam wsiadł na konia, pojechał do miasteczka i powiedział Abramowi, że będę czekał pojutrze.
Z temi słowy, pan Jan oddalił się, a ekonom targał wąsy i mruczał.
— Aha, daj wilkowi znać, by do obory przyszedł... niedoczekanie jego! ale pan każe, sługa musi. Dam mu znać, dam, by się w pierwszej wodzie, jaką napotka, utopił, by go...
Sianokosy się zaczynały; ludzie z kosami dążyli na łąki. Muchowicz konno pośpieszał. W pół godziny później, już głos