Strona:Klemens Junosza - Syzyf.pdf/104

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Ono świat cały napełnia i przenika; snopek jasnych promieni na wieżyczce kościelnej, na złoconym krzyżu zawiśnie, i do piwnic, do pieczar, do mysich nór zajrzy, i do gąszczów się wedrze, i wszędzie go pełno, jak mocy Bożej, jak niedoli ludzkiej.
W kropli rosy się przejrzy, kielich drobnego kwiatuszka zgłębi, różę zarumieni, skromne pyłki z trawy dobędzie, niezabudkom nad wodami kwitnącym modrości doda. Ptaszęta pobudzi, śpiewać im każe, bujać w przestworzach, wywoła z larw szpetnych różnobarwne motyle, pszczołom skrzydełka pozłoci i tak wszelkie stworzenie żyjące rozrusza, że robi się gwar, szum, śpiew, i wszystkie te głosy, głosy radości, smutku, narodzin i konania, łączą się w przecudny chór, harmonijny, wspaniały, potężny.
Ono to promieniami jasnemi uderza w okna ludzkich siedzib i mówi: „Wstawajcie ze snu! idźcie na pola, tam, gdzie robota was czeka”!
I przebudzają się ludzie, jedni z uśmiechem, inni z westchnieniem, tamci ze łzami, a jeszcze inni ze spokojem pozornym, z rezygnacyą.
Takich podobno najwięcej.