Strona:Klemens Junosza - Synowie pana Marcina.djvu/24

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

tylko wprost pójdź do pani i powiedz, że ja cię z tem zapytaniem przysyłam. Rozumiesz?
— Oj, oj...
— Następnie z Woli pojedziesz do Klonowicy.
— Tam gdzie tartak jest?
— Właśnie do tartaku, zobaczysz się z Dawidem. Zapewne go znasz?
— Jabym go nie znał? Dawid Mucha, taki bogacz! taka osoba! — kto go nie zna?
— Poprosisz go, żeby przyjechał do mnie w tych dniach; im prędzej — tem lepiej. Jeżeli go niema w domu...
— To Dawidowa przyjedzie... Ona też robi interesa.
— Nie przerywać... Jeżeli nie zastaniesz Dawida, to poproś, aby mu, jak wróci, powiedziano, że mam do niego interes...
— Pan dobrodziej ma zapewne chęć sprzedać trochę drzewa?
— Co ci do tego?
— No, nic... tak sobie... pytam...
— Z Klonowicy pojedziesz na kolej... Daję ci fracht. Odbierzesz dwie paczki i przywieziesz mi je tu, do Bud. Oto wszystko, co jest do zrobienia. Z paczkami obchodzić się trzeba ostrożnie, dobrze pod nie słomy podesłać. Zresztą, Ignacy będzie miał zapowiedziane... pojedziesz?