Strona:Klemens Junosza - Suma na Kocimbrodzie.djvu/87

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

— Owszem, dlaczego nie? Mówcie.
— Wielkie miasto, wielkie interesa, wielkie głowy! Ja to wiem, ale na mój mały, pachciarski rozum, ja miarkuję, że wy sami nie wiecie, o co wam idzie. O co wy się kłócicie? nad czem się naradzacie? do czego chcecie zrobić współkę?
— Przecież słyszycie!
— Suma jest na sprzedaż.
— Jeden sprytny goj kręci się koło tego!
— Doskonały interes!!
Szmul pogładził się po brodzie i powoli, spokojnie rzekł:
— Gdzież jest ta suma?
— Gdzie ma być? Słyszeliście przecie... Na Kocimbrodzie, to znaczy na hypotece.
— A gdzie Kocibród jest?
— Nie wiemy...
— A ile ta suma wynosi?
— Nie wiemy...
— A do kogo ona należy?
— Także nie wiemy...
— No, kochani panowie, teraz zróbcie sumę wszystkich waszych wiadomości i powiedzcie, co wy wiecie? O to was pytam ja, człowiek nieuczony, nawet nie z małe-