Strona:Klemens Junosza - Suma na Kocimbrodzie.djvu/40

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

edukowaną. Uczy na fortepianie i po francusku! Nie każdy taką sztukę potrafi!
Myśląc o zamierzonej wizycie, usiłuje Korkiewicz odtworzyć sobie w pamięci obraz osoby, do której się ma udać. Nie jest to zbyt trudnem, gdyż prawie codzień ją widywał. Dotąd nie przyglądał jej się bacznie, bo go nic nie obchodziła; teraz co innego — teraz przypomina sobie różne szczegóły.
Jest brunetka, dość blada, dość przystojna, patrzy bystro przez binokle, które nosi stale, wzrost ma średni, jest szczupła i nadzwyczaj ruchliwa. Gdy idzie, a raczej gdy biegnie drobnym krokiem, to wszystko na niej się rusza: kapelusz, okrycie, fałdy sukni... Widocznie energiczna istota. Ile ma lat? Na to mogłaby zgodnie z prawdą odpowiedzieć metryka, ale tak na oko — któż zgadnie? Ruchy żywe i pełne energii świadczą o młodości, ale na pozorach można się zawieść.
— Co mi do tego zresztą! — mruknął — chodzi nie o jej lata, ale o sumę.
Wdrapawszy się po schodach na facyatkę, pozdrowił uprzejmie swoich gospo-