Strona:Klemens Junosza - Suma na Kocimbrodzie.djvu/171

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

pomarańczowy, a praktyczność i oszczędność ogromna.
«P. P. P. S. Śliczna, urocza i najukochańsza moja Sławciu! Nie obawiaj się, duszko, o zapis, który ci przyobiecałam. Jestem zawsze serdecznie do ciebie przywiązana, a słowa umiem dotrzymać. Zmiana losu nie wpłynie na usposobienie moje dla ciebie. W sercu przywiązanej ciotki zawsze będziesz miała swój kącik; a gdyby nawet, z niezbadanych wyroków Opatrzności, przybyła mi nowa do kochania istota, dla ciebie, śliczne dziecko, stale pozostanę niezmienną. Całuję cię stokrotnie i mam nadzieję, że zechcesz zająć należne ci miejsce w orszaku ślubnym biednej samotnicy, która z drżeniem serca wstępuje w progi nowego życia.

Emilia.»

— Nareszcie koniec! — rzekł pan Piotrowicz. — Kiedy, u licha, ta kobieta, wychodząc za mąż i mając zapewne masę zatrudnienia z powodu wyprawy i rozmaitych fatałaszków, znajduje czas na pisanie takich rozpaczliwie długich listów? Jabym tego za ciężkie grzechy nie chciał i nie umiał nagryzmolić!