Strona:Klemens Junosza - Stary leśnik.djvu/2

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
VI.

Są jednak ludzie, którzy widzą w lesie,
Prawdziwy obraz świata i ludzkości!
Są, którzy mówią, że szmer liści niesie
Jakiś hymn smutku, albo też radości,
Że nieme drzewa co wyrosły razem,
Są żywym wielkich narodów obrazem.

VII.

Ci ludzie mówią, że bór płakać umie,
Że wśród wieczornej uroczystej ciszy,
W drobnych gałązek i listeczków szumie,
Drga szept pacierzy, który niebo słyszy,
Że te gałązki grają taką pieśnią,
O jakiej ludzie nie marzą i nie śnią...

VIII.

Bo na nich grywa lata powiew ciepły,
I trąca w listek zielonością dumny,
Albo je ścina mrozu oddech skrzepły,
Wśród nocy czarnej jako wnętrze trumny,
Lub je rwie burza gdy się rozszaleje,
I całym borem, tak jak trzciną chwieje.

IX.

Ktoś mi powiadał, że jak naród wielki,
Co zgromadzony stoi w jedno koło,
Tak las na łonie ziemi rodzicielki,
Wśród burz i wichrów dumne stawia czoło;
A choć go zima w swe pęta spowije,
On znowuż z wiosną krzewi się i żyje,,.

X.

Niech promień słońca zaświeci mu pierwszy,
Niech niebo zagra swój hymn odrodzenia,
On się wnet staje wyższy, dłuższy, szerszy,
Zielonym wieńcem czoło opromienia,
I znowuż świeży młody i radosny,
Żyje ogrzany ciepłem tchnieniem wiosny.

XI.

Mądrość przyrody wielka, niedościgła,
Zaklęła w drzewo siłę niezmierzoną;
Bo póki w sośnie żyje jedna igła,
Gdy jednę gałęź dąb ma niezmrożoną.
To jeszcze mocą słonecznych promieni,
Las się do życia budzi i zieleni.