Strona:Klemens Junosza - Przy kominku.djvu/191

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

— Zanosi się? tam do licha! ale na co?
— Otóż w tem sęk, że ja sam nie wiem, na co; to tylko jest pewnikiem, że Prusacy bardzo się dopytują o groch i ofiarują dobre ceny. Abram mi to powiedział, jak dzieci kocham!
— Bagatela! skądże wziąć tego grochu, kiedy całkiem przepadł?...
— To prawda! Ale, panie Łukaszu, powiedz nam, czy groch jest także barometrem politycznym?
— A naturalnie, jakbyś sąsiad wiedział. Przypomnijcie-no sobie rok 1870, który tak obfitował w wypadki najmniej spodziewane. Otóż wówczas Francuzi zmarnieli, gdyż Prusacy mieli politykę z grochem, a Napoleon bez grochu. Pytajcie najmądrzejszych statystów i mężów stanu, co było przyczyną pruskich tryumfów? Sądzicie że dobra organizacya armii? zdolność wodzów? Broń Boże! Kiszka grochowa odniosła zwycięstwo, jak zbawienia pragnę, kiszka!...
— Hę!... jak to pan dobrodziej powiedziałeś? — zapytał nieco głuchy staruszek.
— Kiszka grochowa! — krzyknął pan Łukasz.
— Grochowa... ano, dobra bywa, zwłaszcza z wędliną, ale trochę przyciężka...
— To też zaważyła na szali... i skoro, panie dobrodzieju, dziś Niemcy kupują groch, to widać że coś będzie na świecie...
— Moje uszanowanie państwu — odezwał się nowoprzybyły gość dźwięcznym tenorem, a jednocześnie w sąsiednim pokoju rozległ się dźwięk stłuczonej szklanki.