Strona:Klemens Junosza - Przy kominku.djvu/108

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

męczarni i szarpania się z biedą może nareszcie spać spokojnie pod własnym dachem, pewny że go nikt już z pod tego dachu nie wyrzuci...

. . . . . . . . . . . . . . . . . . .

Jeszcze Ps. Przyjeżdżaj koniecznie. Prosi o to Joasia, i ja i tryumfująca stryjenka!