Strona:Klemens Junosza - Przeszkoda.djvu/65

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

i sprowadzić do domu zdolnych nauczycieli i metrów. Kosztowałoby to ogromnie drogo. Kilka tysięcy rocznie.
— Aż tyle!
— Biednie licząc; pensja zaś nie pociągnie za sobą większych wydatków nad pięćset, sześćset rubli najwyżej. Z bólem serca tedy zdecydowałam się na pensję i nie wątpię, że i ty zdanie moje podzielisz.
— Ależ naturalnie, ależ naturalnie! Ty, duszko, jesteś święta kobieta i jedyna do rachunków. Poznałem to od pierwszego wejrzenia, kiedy złożyłem wizytę twoim rodzicom.
O opozycji nie było już mowy. Panienka wyjechała do Warszawy w towarzystwie obojga rodziców i umieszczoną została na pierwszorzędnej pensji, gdzie miano ją przysposobić do życia w wyższym świecie. Mama zastrzegła sobie, że do programu nauk wejdzie i muzyka i umiejętność tańca i jeżeliby się objawił jaki talent, to również kształcenie tego talentu.
Poczem państwo Stanisławowstwo, ucałowawszy czule jedynaczkę, powrócili na wieś do zajęć codziennych, do pracy, do robienia grosza.
Jednostajność samotnego życia przerywały im listy od dzieci.
Ojciec czasem odpisywał na listy synów, ale zazwyczaj bardzo lakonicznie i według pewnego starego szablonu: „Kochany synu, posyłam ci rs. X, tusząc, że ich nie zmarnujesz