Strona:Klemens Junosza - Przeszkoda.djvu/35

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

do grosza, ale przy takiej okazji trzeba się pokazać. Niech nas znają! A dotychczas jeszcze nie poznali i biorą nas na języki! Na własne uszy słyszałem, jak pewien sąsiad na jarmarku, ujrzawszy mnie, gdym koło niego przechodził, bąknął pod nosem: „liczy-krupa“ Na własne uszy słyszałem!
— Zdaje ci się..
— Jak cię kocham i jak dzieci kocham, prawdę szczerą mówię i właśnie chcę go zawstydzić..
— Jakim sposobem?
— Zaproszę go i posadzę, choćby na pierwszem miejscu; niech je, niech pije, niech używa, niech się przekona kto my jesteśmy! Ja umiem sypnąć pieniędzmi, gdy zechcę — i sypnę..
— Byle nie za dużo, Stasieczku, byle nie za dużo, mówiła żona.
— Właśnie że dużo! Jedna córka, jedne chrzciny — ale jaka córka, jakie chrzciny! A podczas chrzcin zrobi się początek wesela.
— Co ty mówisz Stasiu! Takie maleństwo i wesele!
— Prosta rzecz. Nasza córka w domu długo nie posiedzi, bo nasza.. Ładna będzie, bo się w ciebie wda, a bogata, bo się wda w nas oboje — więc gdy skończy szesnaście, siedmnaście latek, kawaler się trafi i wesele wyprawimy! Właśnie, duszko kochana, umyśliłem sobie, żeby zrobić po staroświecku, jak