Strona:Klemens Junosza - Prawdziwa bjografja.djvu/1

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
Prawdziwa bjografja.
Pamięci Piotra Jaxy Bykowskiego.

Był to człowiek niepodobny zgoła do dzisiejszych „przeciętnych” ludzi, i autor tak na wskróś oryginalny, że go porównać z kim niema. Możnaby mniemać, że to z dawnego portretu sympatyczna postać ożyła i zeszła między ludzi. Frak na nim źle leżał, bo na takie ramiona bardziej pasowałyby delja, albo habit mnicha... Przerastał ludzi o głowę, aż się pochyło trzymać musiał, mówił głosem prawdziwie męskim, basowym, siłę miał nieporównaną, a w naszych wagonach i tramwajach było mu duszno i ciasno...
Znała go dobrze cała Warszawa, i gdy się pokazał w towarzystwie, wnosił z sobą jakąś atmosferę weselszą: jeszcze się nie odezwał, a już wszystkie usta składały się do uśmiechu... chociaż on sam nie śmiał się nigdy. Twarz jego miała zawsze wyraz poważny, prawie surowy... niebieskie oczy, już w ostatnich latach nieco przymglone, bystro spoglądały dokoła.
Opowiadano o nim różne legendy, że był niegdyś posiadaczem miljonowej fortuny, bohaterem różnych nadzwyczajnych przygód, że z wiru hulaszczego życia w stolicach Europy wróciwszy, zamknął się w celi klasztornej, po to, ażeby wyszedłszy ztamtąd znowuż sypnąć złotem i popełnić jakaś ekstrawagancję.
Niewiele było w tem prawdy i jak się pokazuje,