— Owszem, ten grubas jest paradny...
— Ach, cóż on mnie obchodzi, ja przedewszystkiem chcę wiedzieć, czy podobała ci się panna?
— Tak sobie.
— Cóż to jest tak sobie, to ma znaczyć że brzydka.
— Nie, owszem przystojna jest nawet.
— Tylko przystojna; sądziłem, że powiesz piękna, urocza.
— To rzecz gustu.
— Według mego zdania, ładniejszej na świecie nie ma, jest to piękność skończona.
— Przesada, panienka jak tysiąc innych.
— Więc któraż była ładniejsza? Czy ta mała Zosia, rumieniąca się ciągle, czy może panna Walerja, przypominająca śmierć angielską, czy przysadzista i krępa panna Malwina?
— Na bezrybiu.
— A człowieku, dajże pokój.
— Dla czegoż każesz mi się koniecznie zachwycać twoim ideałem?
— Bo wart tego.
— A jakże twoje papiery, Bolesławie, dobrze?
— Pod jakim względem?
— No, z panną.
Strona:Klemens Junosza - Powtórne życie.pdf/82
Wygląd
Ta strona została skorygowana.