Przejdź do zawartości

Strona:Klemens Junosza - Powtórne życie.pdf/126

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Dawny przyjaciel i kolega poznał go, przywitał podaniem ręki i uśmiechem.
— Oleś, rzekł, tak Oleś.
— Przyjechałem cię odwiedzić, mój kochany.
— To dobrze. Passyans lubisz?
— Lubię. A jakże twoje zdrowie, jak się czujesz?
— Dobrze, tylko.. tak... jakoś..
— Panna Michalina za mąż wychodzi.
— Michalina? Aha.
— Tak, panna Michalina z Osin.
— Z Osin, wiem, wiem.. a to dobrze, zapewne będzie miała męża.
— Oświadczył się o nią w Warszawie pewien przemysłowiec.
— No proszę to bardzo dobrze.
— A gdzie twoja ciotka?
— Nie ma jej, ale podobno wróci, obiecała.
Tego dnia po południu przyjechał Wiśniewski, pan Bolesław drzemał w fotelu.
— Co za ruina, co za ruina, rzekł Aleksander do lekarza, ruchem głowy, wskazując chorego.
— A no tak, dobrze pan nazwałeś, ruina człowieka.
— A wiesz pan, mówił Aleksander, o czem on marzył przed rokiem, jakie plany zakreślał. Chciał powetować stracony czas