Strona:Klemens Junosza - Obrazki z natury - W powodzi kwiatów, Gdy konwalje.djvu/44

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

mi jeszcze do tego odrobinkę... maleńką odrobinkę siły, tak przynajmniej, żebym ze swego fotelu do fortepjanu bez pomocy mateczki, lub Leona przejść mogła, tobym podziękowała Mu gorącą, serdeczną modlitwą... Zagrałabym «Ave Maria» lub «Stabat Mater» tak pobożnie, tak rzewnie, żeby każdy ton był łzą, każdy akord westchnieniem... Lecz czemuż ja bluźnię?... Czyż szczodrobliwość Boża nie zesłała mi tyle darów w tym życiu?...
Śmiałam się z doktorów — ale niestety, oni mieli słuszność — ja istotnie cierpiącą się czuję.

· · · · · · · · · · · · · ·

Dziś jest 3 lutego, dziś miałam uroczyście przed ołtarzem zaprzysiąc Leonowi miłość moją. Poczciwa mateczka kazała mi zrobić prześliczną białą sukienkę, dziś miałam przykryć głowę wiankiem z kwiatów pomarańczowych...
Niestety, nie pozwolono mi do kościoła pojechać, odłożono nasze wesele.