Strona:Klemens Junosza - Nowiny Niedzielne.djvu/6

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Szlachcic zaś sapał i klął swoją dolę,
I literatów, co słowy mądremi
Każą mu ciągle irrygować rolę...
Piszą i piszą... i cóż w tem za racya,
Gdy już w kieszeni taka irrygacya.

— Otóż to nasze „Niedzielne Nowiny‟
Jako sam widzisz księże kanoniku,
Człek nie ma moment spokojnéj godziny,
Dawaj, a dawaj! aż zgłuchłem od krzyku.
Pociechy znikąd ani odrobiny,
A smutnych wieści to panie bez liku,
Wolę ja nockę, co do snu kołysze,
Bo w niej przynajmniej nikt listów nie pisze.

..................
Błotnista droga wiedzie z Pacanowa,
Na zeschłej gruszy wrona smutnie kracze,
Czasem z daleka brzmi trąbka pocztowa...
A co niedziela Jasiek konno skacze,
I pęk papierów za sukmanę chowa,
Uszy mu zmarzły, że mało nie płacze...
Ale przez śniegi i błoto piekielne,
Wiezie do dworu „Nowiny Niedzielne.‟