Strona:Klemens Junosza - Na stare lata.djvu/17

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

z miasteczka weterynarz, uznał to jako jedyną i niezawodnie w tym razie skuteczną operacyę.
Tak więc marzenia radcy o najpiękniejszéj oborze, zostały rozbite drągiem przez najzwyczajniejszego pastucha.
Pastuch stracił za to posadę, to prawda, ale panu Dyonizemu nie wiele ztąd przyszło.
Zacny radca był gospodarzem bardzo postępowym. W jego gabinecie było mnóstwo pism rolniczych zarówno krajowych jak i zagranicznych, a w głowie tysiące projektów najrozmaitszych zmian, reform i ulepszeń.
Rządcy trzymać nie chciał, gdyż postanowił w duchu, aby ten olbrzymi majątek, którego się miał na Żółtéj Wydmie dorobić, sobie samemu jedynie zawdzięczał.
Paciorkowski nie mógł sobie z dziedzicem swoim dać rady. Ten staréj daty ekonom, chciał widziéć wszystko tak „jak było na początku”, — radca zaś usiłował wprowadzać ciągłe inowacye.
Czego tam nie było?! Nasiona z zagranicy, nawozy sztuczne, kości, gips, margle, rozmaite przyrządy, maszyny, narzędzia, o jakich świat nie słyszał.
Paciorkowski ciągle mówił, że zgłupieje i nawet do pewnego stopnia nie mijał się z prawdą, tém bardziéj, że od urodzenia nie miał zanadto tęgiéj głowy.
Można powiedziéć, że gospodarstwo w Zółtéj Wydmie było nieustannym szeregiem prób i doświadczeń. Orano tam płytko, to znów głęboko, łąki zamieniano w grunta orne, naodwrót zaś pola obsiewano trawami, a w rezultacie wypadało tak, że nie było ani zboża, ani siana, co radca uporczywie przypisywał warunkom klimatycznym czyli owemu deszczowi, który zazwyczaj pada wtenczas, gdy go nie potrzeba i słońcu palącemu ogniście w chwilach, w których gospodarz pragnie jak najgoręcéj deszczu.
A czynny był ten staruszek gorączkowo, im więcéj tracił, im więcéj pieniędzy wydawał, témbardziéj się zapalał i bardziéj przy swojem obstawał.
Z panem Michałem kłócił się ząb za ząb przy każdéj sposobności, bywało nawet tak, że po kilka tygodni mówić z nim nie chciał, a nawet Ludwini zapowiadał, żeby tobie tego swego przemądrzałego agronoma z głowy wybiła.