Strona:Klemens Junosza - Na chlebie u dzieci.djvu/22

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

— Nie trzeba tu żadnego porównania, rabin to rabin, a ja sobie, na ten przykład, ja; a gdyby zaś rabin wiedział, ile ty Joelku, na ten przykład, do wódki paskudztwa wszelakiego dosypujesz, toby ci też inaczej nie rzekł, tylko...
— No, co tylko? co to jest tylko!
— Tylko by ci rzekł: jako jesteś cygan pierwszej próby i kręciciel, który, że jeszcze na tym świecie chodzi, to tylko, na ten przykład, cud jakiś.
— Ja was proszę, panie Grzędzikowski, nie powiadajcie wy za dużo. Co za dużo, to nie zdrowo jest... ja wam mówię.
— Prawdę, kochanku, mówisz: co za dużo, to nie zdrowo; i według tego, na ten przykład, Joelku, nie przysypuj dużo wapna, bo naród poczciwy może się pochorować, a ty, na ten przykład, możesz, nie przymierzając, pójść do kozy.
— Panie Onufry!
— Nie, nie, nie pierwszyzna nam takiego widzieć! Był tu przed tobą Mendel, stateczny żyd, twojej Bruchy ojciec — on też różne, na ten przykład, różności do wódki dosypywał, ale ty, Joelku za dużo...
— Co to jest? co to za gadanie jest?
— To widzisz, na ten przykład, trafiłeś na znawcę.
— Aj waj, taki znawca! Jak Onufry sobie upije, to Onufry myśli, że jest znawca; a Onufry wcale nie jest znawca, tylko Onufry wielki pijak jest!