Strona:Klemens Junosza - Leśniczy.djvu/79

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
LEŚNICZY.
OBRAZEK WIEJSKI
PRZEZ
Klemensa Junoszę.

(Dalszy ciąg.)

— Czyś ty oszalał!? — krzyknął pan Hieronim, przyskakując do chłopa, — czy ci się we łbie przewróciło? Nie wiesz kto ja jestem? nie wiesz kto tu od tylu lat rządzi?
— Wiem, wielmożny panie, ale i to wiem także, że kto wczoraj rządził, dziś może nie rządzić, a dziedzic w swojej własności ma prawo tak czynić, jako chce. Niech się wielmożny pan na mnie nie gniewa, bo ja nie sam z siebie mówię, ale tak, jak mam przykazane, jak cała służba ma przykazane.
— Więc to pan Kaliński takie rozkazy wydał?
— Nie pan Kaliński, tylko przez pana Kalińskiego dziedzic. Każdy ma zapowiedziane, co w jakim wypadku czynić, i ma się rozumieć, każdy musi się słuchać.
— Powiedz-że mi, więc to tak szczegółowo macie określone?
— A juści... powiedział pan Kaliński tak: do roboty, jaką pan rządzca zarządzi, macie iść i podług rozkazania spełnić sumiennie.
— Proszę, co za łaska!
— Inwentarz macie obrządzać jako i zawsze, pilnować dobytku i budowli od złodzieja, od ognia i od każdej przygody, żeby się co złego nie stało i żeby nie było żadnej szkody, ani straty. Wywieźć z folwarku do czasu przyjazdu dziedzica nic nie wolno, ani ziarnka zboża, ani słomki, ani żadnej rzeczy,