Strona:Klemens Junosza - Leśniczy.djvu/73

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
LEŚNICZY.
OBRAZEK WIEJSKI
PRZEZ
Klemensa Junoszę.

(Dalszy ciąg.)

— Powtarzam ci — mówił pan Hieronim, — że z kobietami niebezpieczna wojna i jestem pewny, że w tem, co się dzieje tutaj, główną sprężyną jest moja siostrzeniczka... ta mała, którą chciałeś uszczęśliwić swoim sentymentem.
— Może i uszczęśliwię — odrzekł.
— Dobrze, i owszem, nic przeciwko temu nie mam, tylko że z tego nic nie będzie, mój zakochany panie. I w naszem położeniu nie o romansach myśleć, ale o zabezpieczeniu swoich interesów.
— Jakże? w jaki sposób? To jest położenie! Mam się zabezpieczać, mam obmyślać środki, nie wiedząc co mi grozi i przeciwko czemu mam się bronić?
— Starzejesz się, panie Mieczysławie, starzejesz — szydził pan Hieronim; — straciłeś zupełnie głowę, ty, taki macher, taki geszefciarz. Tylu ludzi umiałeś wyprowadzić w pole, tyle dowcipnie pomyślanych o...
— Za pozwoleniem.
— Mówię: dowcipnie pomyślanych o...peracyj; wyraz ten nie ubliża ci w niczem. Mówię żeś głowę teraz stracił i ubolewam nad tym faktem... ale że ubolewanie niewiele pomoże, więc muszę myśleć za siebie i za ciebie... zakochany młodzieńcze. Jak myślisz, dokąd się Kaliński wybiera? Mówi że po sukcesyą. Śmiej się z tego! on do Ludwika dąży, do pięknej Anielci z raportem, z wiadomościami, może nawet z radą, w każdym razie dobrego ztąd dla nas nic nie wyniknie.
— No, więc zatrzymaj go pod jakim pozorem, nie pozwól mu się ztąd oddalać, przeszkodź.
— Zabawny jesteś! Przecież nie jest małe dziecko. Owszem, nietylko że go nie zatrzymam, ale dam mu konie dworskie, pieniędzy na drogę. Sam go wyprawię, a za nim, ma się rozumieć, kogoś sprytnego, co go śledzić będzie i donosić nam gdzie jest, co robi, z kim rozmawia. Ja znajdę takiego i będziemy poinformowani najdokładniej o wszystkich