Strona:Klemens Junosza - Fotografie wioskowe.djvu/86

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

tylko za pozwoleniem śmiecie i lekkie rzeczy, to nie jest wina Berka, ani moja, tylko wiatru...
Szkapa, nie zatrzymywana przez Mateusza, przed karczmą stanęła.
— Widzicie — rzekł Abram, — wasz koń też ma rozum, a może też siedzi w nim taka dusza, co za życia lubiła stawać przed karczmą...
Wygramolili się z sanek; Mateusz rzucił koniowi kłak siana, poczem obadwaj z Abramem udali się do Berka.