Strona:Klemens Junosza - Fotografie wioskowe.djvu/221

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Wszak prawda? Zdaje się, że kochana ciotunia w ten sposób określała moje dotychczasowe, pełne wszelkich nieprawości, życie?...
— Mój Maciusiu, nie wiem, czy mówisz na seryo, czy na żarty. Pragnę z duszy, żeby to było na seryo... a jeżeli tak jest, biorę cię od dzisiejszego dnia pod opiekę i...
— Owszem, ciociu, zrobię, co tylko ciocia każe, ale pod warunkiem, że za tydzień pojedziemy do Zawalina. Pani Żernickiej przyrzekłem, że ciocię przywiozę, i muszę słowa dotrzymać; nie spodziewam się też, żeby mi ciocia odmówiła tej łaski.
Pani ciocia nic nie odrzekła na to, lecz na drugi dzień przy pomocy kilku dziewcząt służebnych odbyła szczegółową rewizyę kilku szaf i komód; kazała wydobyć z nich wszelkie wspaniałości atłasowe, morowe i jedwabne, potem wezwała z sąsiedniego miasteczka bardzo renomowaną szwaczkę i niezwykle zdolnego krawca, żyda; dyrygowała rozmaitemi przeróbkami i dopasowaniami, wreszcie napełniła dwa kufry bardzo duże, cztery walizki mniejsze, kilka tłomoczków średnich, sześć pudelek i dwa koszyki — i oświadczyła panu Maciejowi, że ostatecznie na bardzo krótki czas do Zawalina wpaść może i że naumyślnie prawie żadnych rzeczy z sobą nie bierze, żeby