Strona:Klemens Junosza - Fotografie wioskowe.djvu/139

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

szę o korczyk pszenicy na święta, to mi pan da, a gdyby pan miał żonę, to z mojego korczyka pszenicy ileby się mogło zrobić... ile?... może cztery garnce. Dlaczego ptak śpiewa i lata sobie po powietrzu? bo niema żony. Spróbuj pan jego ożenić, to zwiesi głowę, będzie chodził po ziemi i zamiast śpiewać zacznie piszczeć...
Pan Maciej słuchał tego dowodzenia, paląc fajeczkę, kiwał głową, a w końcu rzekł:
— Głupi jesteś, Icku.
— Czy ja powiadam, że tak nie jest? Owszem pan ma racyę. Żebym ja był mądry, tobym miał majątek, a tymczasem nie mam nic.
— Ale za to twoja żona ma pieniądze.
— To prawda. Ona pewnie ma... co za dziw, druga żona.
— Cóż to za różnica pierwsza a druga?
— Wielmożny panie, duża. Mądrzy ludzie powiedzieli, że pierwsza żona jest pies, a druga... druga to kot.
— Pleciesz!
— Prawdę mówię. Pierwsza czasem lubi kąsać, nawet mocno kąsać, ale jest przywiązana; druga ma ukryte pazury i wcale przywiązana nie jest. To spraktykowana rzecz i wiadoma.