Strona:Klemens Junosza - Fotografie wioskowe.djvu/117

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

— Aj, Mateuszu, pomyślcie-no, co wyście powiedzieli? jakie wyście rzadkie słowo wymówili i jak niepotrzebnie takie słowo wymawiacie...
— Nie rozumiem was.
— Powiedzieliście „dość.“ Weźcie to na rozwagę, na rozum, i zastanówcie się co to znaczy?
— Dość znaczy dość, do woli, do syta, tyle co potrzeba...
— I kto takie słowo wymawia?
— Juścić nie psi, tylko ludzie.
— Nie wielki z was majster do myślenia. Żeby was na przykład... nie chcę w złą godzinę wymówić... złapał w lesie Barnaba i zaczął łomotać po waszym grzbiecie grubym kijem, tobyście krzyczeli „dość;“ żeby was, niech się na naszych wrogów obróci... trzęsła febra, tobyście też mogli krzyczeć dość; ale gdyby wam kto dawał pieniądze, zboże, perły; gdyby wam toczył z pełnej kufy okowitę, to nie śpieszylibyście się z wołaniem, moglibyście zapomnieć, że takie słowo w mowie ludzkiej jest... Co to znaczy? Bierzcie tylko do głowy, a zrobi wam się zaraz jasno, że „dość“ odnosi się tylko do złego, a nigdy do dobrego; że skoro na dobre człowiek nie mówi „dość,“ to znaczy, że mu