Strona:Klemens Junosza - Dworek przy cmentarzu.djvu/86

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
82

— Dlaczego o to pytasz? Kto ci powiedział? Kto cię wtajemniczył w sprawy, o których wiedzieć nie powinieneś?
— Kiedyindziej powiem, a teraz niech mi pani przyzna się szczerze... Czy pani ich lubi?
— Nie!
— To bardzo dobrze, bo ja ich nie cierpię; nienawidzę! ale w największym sekrecie... boję się dziadka. Ja zemszczę się na nich.
— Ty? chyba jak dorośniesz!
— To swoją drogą, a teraz swoją drogą.
— Kiedy u nas niema Francuzów.
— Aha, niema? a guwernantka z Woli, ta z długim nosem, czy nie Francuzica?
— Panna Deville?
— Ja nie wiem, jak się ona nazywa, Francuzica i dość. Nie cierpię jej.
— Na niej chcesz się mścić? Co ty możesz jej zrobić?
— Już wiem; przyczepię jej indyczą nogę do sukni, niech paraduje przed kościołem, niech ją palcami wytykają. Niech cierpi za pana Piotra, za jego syna, za panią.
— Cicho, bój się Boga! — szepnęła — ojciec idzie.
Rzeczywiście do pokoju wszedł doktór. Ukłoniłem się i pocałowałem go w rękę.