Strona:Klemens Junosza - Dworek przy cmentarzu.djvu/53

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
49

Byłem bardzo szczęśliwy i dumny zarazem, że posiadam zaufanie panny Felicyi, że znam sekret, ważną tajemnicę, najpiękniejszej istoty na świecie. Tej tajemnicy, która, właściwie mówiąc, była także i dla mnie tajemnicą, ponieważ nie rozumiałem wcale, o co chodzi, postanowiłem strzedz, jak najdroższego skarbu i nie wydać jej nigdy, choćby mnie brano na męki.
Czytałem w tym czasie „Don Kiszota” i miałem głowę nabitą przygodami rycerskiemi; zdawało mi się, że i ja, chociaż mały i nie rycerz, powinienem mieć damę, którejbym wiernie służył. Byłem dzieckiem wątłem, rozmarzonem, lubiącem śnić na jawie, wysnuwać najfantastyczniejsze obrazy na tle tego, com przeczytał z książek dorywczo, na tle baśni i legend, których zawsze chciwie słuchałem. W danej chwili głowa moja napełniona była Don Kiszotem, błędnem rycerstwem, bohaterskiemi przygodami. Myślałem ciągle o tem, gdzieby znaleźć damę mych myśli, gdy właśnie wypadek, wyprawa na złodziei mniemanych, otworzyła mi oczy. Moją damą będzie najpiękniejsza na świecie istota, panna Felicya, pomyślałem, i jej służby swoje ofiaruję.
Gdy powstała z ławki i mieliśmy już iść, rzekłem nieśmiało: