Strona:Klemens Junosza - Dworek przy cmentarzu.djvu/140

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
136

wietrzu, jak się prześlizgiwał pomiędzy konarami wielkiej, w połowie uschniętej topoli i groził ciekawemu malcowi.
Był to portret rotmistrza, zniszczony już strasznie.
Chciałem go wykupić z niewoli i dać mu miejsce spokojne w mem mieszkaniu, lecz zanim myśl ta mi przyszła, handlarz z portretem zniknął w tłumie, jak kropla deszczu w jeziorze i już nie spotkałem go nigdy.


KONIEC.