Strona:Klemens Junosza - Dworek przy cmentarzu.djvu/13

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
9

i klęcznik, a nad klęcznikiem na ścianie obraz Matki Boskiej, przed którym co sobota dwie żółte świece woskowe zapalano.
Najmilszym w całym dworku był pokój stołowy...
Duży, widny, miał dwa okna weneckie i drzwi oszklone od ogrodu. Tam się gromadzili wszyscy domownicy i tam najczęściej przyjmowano gości.
Latem z ogrodu świeży wietrzyk przez okna do tej stancyi wpadał, z siatkowemi firankami igrał, zapach rezedy, gwoździków i lewkonii przynosił; zimą, gdy okna zamknięto i zalepiono szczelnie, gdy śnieg ziemię przykrył, a zieloność przed mrozem uciekła, zapalano suty ogień na kominku.
Z trzaskiem płonęły smolne szczapy sosnowe, a płomienie migotały, mieniąc się z niebieskawej barwy w czerwoną, czerwieńszą, w krwawą prawie.
W tym pokoju był stół ogromny, krzesłami obstawiony dokoła, a na głównem miejscu stał fotel pani domu, wielki, wolterowski, skórą obity, z ogromnem, wysokiem oparciem.
W tym fotelu prawie cały dzień przepędzała staruszka, gdyż wiekiem i chorobą złamana, chodzić nie mogła. Z pokoju do pokoju, albo latem na ganek, dwie osoby przeprowadzać ją musiały pod ręce.