Strona:Klemens Junosza - Dwie zemsty.djvu/2

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Po sześciu miesiącach burzliwego pożycia, Henryk miał po wyżej głowy, ubóstwianą tak niedawno jeszcze Natalję. Jej straszna zazdrość, charakter gwałtowny, doprowadzały do rozpaczy biednego chłopca. Słusznie, czy niesłusznie, — najmniejsza rzecz wywoływała okropne sceny.
W teatrze, nie wolno mu było nikogo lornetować — jeśli się odważył podziwiać piękne, rozwinięte kształty jakiej artystki, lornetka została mu natychmiast skonfiskowaną, pomimo protestacji z jego strony.
— Moja Nataljo, bądźże rozsądną, przecież wiesz, że mam wzrok krótki.
— Jednakże masz dosyć dobre oczy, aby pożerać niemi wygorsowane wdzięki.
— Daję ci słowo, że nic nie widzę.
— Widzisz jeszcze za wiele.
— Oddasz mi lornetkę?
— Nie!
— Pytam ci się jeszcze raz?
— Możesz się pytać sto razy, a będziesz miał zawsze tę samą odpowiedź.
— A więc dobrze! Ja odchodzę, a ty zostań sama.
— Dobrze, idź sobie. Wolę to, aniżeli ciągłe udręczenia, jakie mi sprawiasz, lornetując te panny i panie. Chcesz mi dać poznać, żem ci się już sprzykrzyła, że jestem za chuda dla ciebie.
W powozie, w mieszkaniu, następował dalszy ciąg kłótni.
— Mam cię już dosyć, mam cię zanadto, wołał zrospaczony Henryk. Jutro możesz sobie zabrać rzeczy i w własnem mieszkaniu odgrywać swobodnie rolę Otella w spodnicy.
— Tak, zapewne, byłoby ci to bardzo wygodnie — ale mylisz się, jeśli myślisz, że pozwolę ci tak obojętnie rzucić się w objęcia innej?... Nie popychaj mnie do ostateczności, bo zobaczysz, że z tej twojej pięknej buzi, z której taki jesteś dumny, mogę zrobić coś strasznego. Żadna kobieta nie spojrzy na ciebie bez wstrętu. Idź, idź, ale ja wiem, jak się używa witryoleju!
— Mój Boże, mój Boże, jakże jestem nieszczęśliwa!... Ah!... Ah!...
Potem następowały spazmy i inne tego rodzaju dolegliwości.
Pogróżka Natalji uczyniła pewne wrażenie na Henryku.
— Gotowa to zrobić, — myślał sobie. — Naczytała się tyle romansów francuskich, że może naśladować przykład jakiej paryżanki. Aż drżę na samą myśl tego nieszczęścia. Co tu zrobić, jak sobie radzić?