Przejdź do zawartości

Strona:Klemens Junosza - Drobiazgi.djvu/72

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
74
NA WSI.

— Jakże tam stoimy z paszą, mój Kąkolski?
— Ha! siano jużeśmy zjedli, słomę dojadamy, jest ta jeszcze w kopcach trochę kartoflisków, ale i te gniją, a jeżeli Bóg miłosierny nie da trawy prędko, to będziemy z głodu zdychać.
— Kto?
— A no my, jaśnie panie, przez urazy.





NA POLOWANIU.

— Jakem grzmotnął na dwieście kroków kulą do zająca, takem mu wsadził kulę w lewe oko... jak w stodołę, panie dobrodzieju.
— Wielka rzecz, ja zabiłem jarząbka w lot, także kulą, był 324 łokcie nad ziemią.
— Jakżeś to u djabła obliczył?
— Za pomocą trygonometryi, panie. Wojtek może zaświadczyć, jak mi Bóg miły.